Gad elektryk nie odbierał telefonu,
deszcz już padał, więc zabraliśmy się i pojechaliśmy najpierw do sklepu, potem na działkę przeciągnąć i zakopać te kabelki.
W jednym rowku kable w peszelu
Młodziak zakopuje, a Mężuś szykuje kabelki do drugiego rowka
Deszcz juz pięknie padał (Grześ nie założy nic preciwdeszczowego, by "wygląda jak idiota" i jest mu gorąco), a Oni szukują kable do drugiej furtki
I drugi rowek w trakcie zasypywania (nie wiem co powiedzą sąsiedzi, wiecie na wsi w niedzielę na pewno się nie pracuje!)
I koniec roboty. Już nam nie zaleje.