Lampki do łazienki
a dokładnie koło lustra. Miałam już je upatrzone wcześniej, a Ryś, przy okazji innych zakupów, kupił je i już dostałam od Niego zdjęcia
a dokładnie koło lustra. Miałam już je upatrzone wcześniej, a Ryś, przy okazji innych zakupów, kupił je i już dostałam od Niego zdjęcia
To ostatnia zaległa rzecz, którą Wam pokazuję, a zaostała zrobiona na przełomie zeszłego piątku i soboty.
Poza tym doczekaliśmy się baterii i zasobnika. Zasobnik czeka sobie grzecznie w garażu na wniesienie do kotłowni. Właśnie czeka...na instalatorów :( Jak się wreszcie zjawią, w łazience Ryś podłączy chociaż baterię do bidetu i już będzie ciepła woda u góry.
A i jeszcze Grzesiu szlifujący ściany w sypialni
Mimo, że gaz jakiś czas już płynie i nas ogrzewa, dorobiliśmy się wreszcie skrzynki gazowej. Bramiarz przyjechał, wyciął otworek na skrzynkę i wymienił wreszcie te kapuściane klamki na gałki (będziemy mieć domofon, więc klamki mijają się z celem). Gałki też w kapuścianym stylu, ale o niebo lepsze od klamek :))
Tak więc temat bram i furtek jest definitywnie zakończony. Dopiero styczeń, miał być zakończony, wg umowy, do 30. września :)
Przyjechali wczoraj w nocy (z Grzesiem). Mam świeżą relację zdjęciową. Muszę to sobie posegregować i dopiero wtedy będę mogła Wam pokazać.
Ale dzisiaj pokażę pierwsze wschodzące chabazie (żeby tylko nie zmarzły) i parapety zewnętrzne (oczywiście wykusz jeszcze się ich nie dorobił, teraz będzie długo czekał - znowu mróz).
Jak myślicie? Spotkało nas to szczęście?
Mężuś kładzie podłogę. Zdjęcie, które dostałam w ciągu dnia, ma przekłamane kolory. Tych wzorków nie widać tak wyraźnie. Musi padać światło pod specjalnym kątem, żeby w ogóle było je widać :) Widocznie Ryś ma szczególny talent do robienia zdjęć :))
Jutro rano przyjedzie aparat i myślę, że chociaż znajdę jedno zdjęcie, na którym będzie widać rzeczywisty kolor płytek.