Jest mi bardzo przykro. Wykonawca, do którego miałam bezgraniczne zaufanie zawiódł mnie. Jakby nie było, buduje nam do od samego poczatku i nigdy nie miałam cienia wątpliwości w jego uczciwość. A teraz takie coś. Zupełnie niespodziewanie pojechaliśmy dzisiaj na budowę. Wykonawca wiedział, że nie przyjedziemy na weekend, bo Mąż pracuje. Jak byliśmy w czwartek, to zaczynali gruntować elewację, tynku na budowie jeszcze nie było. My mieliśmy przyjechać dopiero w przyszłym tygodniu, w środę po południu. A dzisiaj już są wiaderka z tynkiem w naszym garazu. Tyle tylko, że nie mamy umowy i wyceny na tynk akrylowy, tylko silikatowy (najpierw była mowa, jesienią, o silikonowym). Rozmawiałam telefonicznie z wykonawcą i wiecie co mi powiedział? Ze to tynk silikatowy na 100%, tylko nie w oryginalnych wiaderkach. Ale większa część z tych wiaderek jest oryginalnie zamknięta!!! Czy to jest możliwe, na koniec budowy??? Zawsze wierzę w uczciwość ludzi, nigdy nie spotkałam się z oszustwem, w pracy też nie. Na prawdę chciałabym, aby to wszystko okazało się nieprawdą. Ale jakie jest inne wytłumaczenie?
Nie wyraziłam zgody na położenie tego tynku na elewację. Dopiero wtedy mogą tynkować jak zobaczę oryginalny, zamknięty pojemnik, na którym jak byk będzie pisało tynk silikatowy.
Czuję niesmak :(