Po wizycie na budowie
humor nie poprawił mi się nic a nic. Oni od soboty chyba tylko kawę piją, a jak starczy im czasu to coś zrobią. Rozmawiałam z wykonawcą i powiedział, że rano jak przyjadą do firmy czeka ich opiernicz. Może się wtedy znowu ruszy. Przez 4 godziny soboty i dzisiejsze poniedziałkowe 8 godzin obrobili drzwi wejściowe, jedno (!) okno w sypialni (jeszcze nie w całości) i założyli nie wszystkie rynny (zostały jeszcze dwie). W takim tempie nie skończą jeszcze przez dwa tygodnie. Kowala nie było, blaustrady nie ma, bramy dalej w takim stanie jak były. Ręce opadają. Mam tylko nadzieję, że kamieniarz się wywiąże i jutro zamontuje parapety wewnętrzne.
I to niewiele, co zrobili, na zdjęciach
Wprawdzie już było ciemno, ale coś niecoś widać.