Wieniec
Wreszcie mam trochę czasu żeby dodać zdjęcia
. Bo albo do pracy, albo na cały weekend do siostry na dyżur z siostrzeńcami ( 2 i 5 lat), albo dyżur z wnuczkiem ( 1,5 roku). Chyba muszę zmienić zawód na niańkę...

Panowie leją wieniec. Niestety, wykonawca za późno chciał zamówić gruchę i beton robią w betoniarce


a tak wygląda z góry 
A teraz widok z tarasu u siostry

I zwierzątko na schodach siostry

A to nasze okolice (też ładne prawda?)

. Jak zobaczyłam jak z niego kapie pot
( temp. w cieniu 31 st.), a on kopie w pełnym słońcu, to zrobiło mi się żal mężusia
. W międzyczasie przyjechał wykonawca, dało się z nim załatwić wykorzystanie w sobotę jego uczniów do kopania. Młodzi chłopcy wykopią raz dwa. Mąż ambitnie kopał dalej. Musiałam użyć sposobu, żeby przestał. Przecież sypiący się siwy włos nie świadczy, że on nie ma tyle siły co 18-to latek
. Ten murek będzie z jednej strony tylko, z tej z której w czasie ostatnich ulewnych deszczów przeciekało
po wierzchu z "kaczoka" u sąsiadów (dla niezorientowanych kaczok to wg miejscowych stawik samozwaniec). Mężuś jedzie jutro po pracy wykopać rów, a w piątek bierzemy urlopy
i jedziemy ; ja opalać się,mąż szałować pod wylanie
, że można upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu; zalać wieniec i murek ( nie musi kombinować betoniarki). Cieszę się, zobaczę postępy na budowie w piątek, nie w sobotę


Komentarze