Dobre serce żony
Pojechaliśmy razem w piątek na budowę, oceniłam postępy męża w kopaniu rowu pod ogrodzenie i ... mężuś znowu zaczął kopać. Z tej strony, z której zaczął, jest do przekopania jakieś 18 metrów na głębokość min. 80 cm. Jak zobaczyłam jak z niego kapie pot ( temp. w cieniu 31 st.), a on kopie w pełnym słońcu, to zrobiło mi się żal mężusia. W międzyczasie przyjechał wykonawca, dało się z nim załatwić wykorzystanie w sobotę jego uczniów do kopania. Młodzi chłopcy wykopią raz dwa. Mąż ambitnie kopał dalej. Musiałam użyć sposobu, żeby przestał. Przecież sypiący się siwy włos nie świadczy, że on nie ma tyle siły co 18-to latek. Tylko, że mężuś nie brał pod uwagę tego, że nie ma zaprawy w fizycznych pracach. Chłopcy chętnie wzięli fuchę, my mamy robotę zrobioną, wszyscy zadowoleni.