kamień na schodach,drzwi na dole,oświetlenie
Pogoda była jaka była. Mężuś działał, stolarze działali, elektrycy też. Im pogoda nie przeszkadzała, gorzej było z moimi planami. Udało mi się jednak zdążyć umyć wszystkie okna, wyprać firanki i co nieco poplewić na ogrodzie.
I szybko relacja, bo zdjęć będzie dużo. Po kolei, chronologicznie :
Ryś zaczął kłaść kamień od klatki schodowej, "przyszły" kinkiety, stloarze wstawiali drzwi, trochę czasu zajęły im drzwi przesuwne do salonu (są na linkach i otwierają się synchronicznie), Ryś skończył klatkę schodową, przyszli elektrycy i na dole wszystkie pstryczki elektryczki też są pomontowane Potem Mężuś położył kamień na jednej ścianie hollu, pomalował ponownie wiatrołap, pouzupełniał brakujące listwy na górze, zamontował półeczki koło kominka i...skończył się urlop.
Ja, dzięki nieciekawej pogodzie, odrobiłam zaległości książkowe i trochę mi dzisiaj tego brakuje.
Już niewiele zostało do zrobienia :))