Ryś nie wytrzymał
Wziął sobie na jutro wolne i pojechał na budowę. Fuguje łazienkę. Ciekawa jestem czy uda Mu się doprowadzić do zamontowania baterii w prysznicu (musiałby skończyć fugowanie, a tego ma bardzo dużo). W łazience jeszcze ciągle kupa roboty. Zostały jeszcze do wykafelkowania półeczki nad geberitami. Wanna czeka na położenie mozaiki i na swój teakowy dekielek (być może jutro stolarz da radę zjawić się i przygotować szablon tego dekielka). Potem już zostałyby same duperelki : zamontowanie lustra, kontaktów, kinkietów i reszty oświetlenia. Ściany w sypialniach wymagają jeszcze dogładzenia, przedpokój u góry też czeka na swoją kolej. Dopiero potem podłogi i można będzie zejść na dół. Bardzo bym już chciała...
Zdjęć nie ma i nie będzie. Aparat został w domu. Nie wiem kiedy zobaczę efekt pracy Męża, nie wiem kiedy będę mogła pojechać (Ryś pracuje jeszcze przez kolejne dwa weekendy).
Teraz pilnie czytam wpisy Joasi o zakładaniu ogrodu , szukam inspiracji w internecie, rozglądam się za agrowłókniną, chodzę do roboty, czytam Wasze blogi i tak sobie cichutko czekam na tę wiosnę...