Ale najważniejsze : MAM WRESZCIE WYLEWKI !!! Dzisiaj rano wylali garaz i tym sposobem mogę zapomnieć o paskudnym betonowym, mokrym kolorze.
Pierwszy raz po wylaniu byliśmy u góry. Widok na naszą sypialnię i garderobę
I zostawione miejsce na wylanie ze spadkiem pod odpłwy liniowy
Bramiarze zakładali zamki i klamki (oczywiście jeszcze nie skończyli)
I teraz klamka (może mniej kapuściana niż u Joasi, ale tez niczego sobie). Widocznie te typy (kowale) mają coś wspólnego.
I gwóźdź dnia - pożyczony kominek i pierwszy ogień w domu. Hulało aż miło.
I jeszcze elektryk naprawił to, co mój Małżonek popsuł, czyli przewiercony kabel do bramy
Tyle na dzisiaj, idę teraz do Was :))